Koalicja Lanckorońska na rzecz Zrównoważonego Transportu

W tym roku Ministerstwo Infrastrukury zamierza rozpocząć proces legislacyjny dla nowej Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ma to być kolejna rewolucja. Według pierwszych doniesień, zamiast decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu oraz pozwolenia budowlanego ma funkcjonować jedynie zezwolenie urbanistyczne - wydawane na podstawie polityki przestrzennej gminy (dotychczas zawierało ją Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Gminy, teraz być może będzie to inny dokument). Przy czym tego typu zezwolenie będzie wymagane jedynie, jeśli nie ma dla danego terenu planu zagospodarowania. Jednocześnie mówi się o odrolnieniu wszystkich terenów w granicach administracyjnych miast.

Wszystko to ma uprościć procedury dla inwestorów, a tym samym przyspieszyć budowę nowych obiektów i spowodować boom budowlany. Dla ładu przestrzennego i ochrony środowiska może to oznaczać jednak jeszcze większy odwrót, gdyż należy oczekiwać, że budynki będą w przeważającej części budowane na podstawie jeszcze mniej szczegółowych dokumentów niż wymagane obecnie.

Pomijając jednak "denerwujące szczegóły", nad którymi trudno dyskutować nie znając ostatecznej propozycji ministerstwa, proponuję krótką refleksję nad wpływem dotychczasowych nowych ustaw o planowaniu przestrzennym na rynek budowalny w Polsce.

Wykresy

Dane do wykresów pochodzą z opracowań Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego pt. "Ruch budowlany w Polsce" z kolejnych lat 2004, 2005, 2006 i 2007. Czerwone linie na obydwu wykresach oznaczają terminy wejścia w życie ustaw, które znacząco zmieniały system planowania przestrzennego lub innych znaczących zmian:

1. Nowe ustawy: o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz prawo budowlane.

2. Nowe kompetencje w planowaniu przestrzennym - nowy podział administracyjny kraju.

3. Wygaśnięcie planów zagospodarowania sprzed 1 XII 1995 w gminach bez Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego.

4. Wygaśnięcie wszystkich planów zagospodarowania sprzed 1 XII 1995 i nowa ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Wydawane rocznie pozwolenia na budowę budynków jednorodzinnych. Jest to ten rodzaj obiektów, dla którego wydaje się najwięcej pozwoleń na budowę, a jednocześnie wymagający najmniejszej liczby decyzji. Postępowanie przed wbiciem łopaty w ziemię dla domów jednorodzinnych jest najkrótsze - nie wydaje się m.in. decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, decyzji lokalizacyjnej, nie jest wymagana Ocena Oddziaływania na Środowisko. Mimo, iż jeden dom szkody środowisku nie czyni, to w masie mogą one mieć znaczące negatywne oddziaływania w postaci suburbanizacji. Szerzej o tym problemie na stronie ZM już niedługo.

Wydawane pozwolenia na budowę budynków wielorodzinnych, których ilość najbardziej wpływa na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych. W końcu jeden budynek to dziesiątki, czasem setki nowych mieszkań.

Wnioski

Jak łatwo zauważyć, po wejściu w życie nowej ustawy o charakterze proceduralnym (takim są ustawy o planowaniu przestrzennym) na dłuższy czas ilość wydawanych pozwoleń ulega stagnacji, ale raczej nie spada. Można to tłumaczyć koniecznością nauczenia się przez urzędy i inwestorów nowej procedury. Prawdopodobnie taki efekt wystąpi w przypadku planowanej nowej ustawy. Biorąc pod uwagę wyraźny aktualny trend wzrostowy (ilość wydawanych pozwoleń znacznie wzrosła w 2007 roku w stosunku do 2006 roku), de facto nowa ustawa może mieć, przynajmniej w krótkim okresie, odwrotne skutki od oczekiwanych.

Po drugie, wejście w życie ustawy o charakterze kompetencyjnym (ustawa o nowym podziale administracyjnym kraju) spowodowała natomiast bardzo znaczny, ale krótkotrwały spadek liczby wydawanych pozwoleń. Niestety, nie ma obecnie danych, które pozwoliłyby zweryfikować, czy zmiana miejsca wydawania pozwoleń na budowę z dniem 1 stycznia 2008 z urzędu gminy na urząd powiatowy także wywołała taki efekt.

Po trzecie wydaje się, że wyraźny wzrost liczby wydawanych pozwoleń zarówno dla domów jednorodzinnych jak i wielorodzinnych, mimo rosnących cen materiałów budowalnych, pokazuje że rynek budowany ma się dobrze niezależnie od tego, jak długo trwa procedura wydawania pozwolenia na budowę. Skłaniałbym się więc raczej ku twierdzeniu, że to nie problemy z procedurami powodują dążenie do zmiany ustaw, ale zasobność inwestorów. Zamożnych inwestorów, a takich na rosnącym rynku z jakim mamy obecnie do czynienia na pewno nie brakuje, po prostu stać na bardziej skuteczny lobbing.